środa, 18 listopada 2009

Liga Klas


Zdobyliśmy pierwsze miejsce w konkursie na najlepszy film z wycieczki regionalnej w ramach Ligii Klas 2009/2010! Zadecydowało o tym jury w składzie: prof. Mizia, prof. Piechowicz, prof. Wacowska, prof. Cichoń. Na kolejnych miejscach uplasowały się kolejno klasy 2D, 2B, 2C i 2E.

Zachęcamy do obejrzenia naszego filmu: http://www.youtube.com/watch?v=c-MdlSE8mFk 

niedziela, 8 listopada 2009

Smycz

8 listopada 2009 na kameralnej scenie Teatru Polskiego mieliśmy okazję obejrzeć bardzo ciekawy spektakl w reżyserii Natalii Kaczorowskiej - "Smycz".

Był sobie żołnierz, który postanowił nie brać jeńców i wygrać wojnę w pojedynkę. Rozstrzelał wszystkich emocjami, przejechał się po konwencjach i po brawurowym szturmie na piosenki znanych polskich twórców wbił w podbitą scenę Teatru Polskiego swój sztandar. Sztandar jednego aktora - Bartłomieja Porczyka.
Tytułowa smycz miała być symbolem. Symbolem zniewolenia, przymusów, uzależnienia od różnorakich substancji, ale i od uczucia. Jednakże, im dłużej trwało przedstawienie, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, iż piosenka zespołu Maanam stała się dla Porczyka jedynie pretekstem do popisywania się swoim kunsztem i świetnym aktorskim warsztatem. Gdy młody aktor wygrywał Przegląd Piosenki Aktorskiej, wszyscy - zarówno widownia, jak i jurorzy- zrozumieli, iż oto stoi przed nimi człowiek niezwykle uzdolniony, prawdziwy talent. Taką osobowość należało spożytkować i "Smycz" stała się miejscem, gdzie Porczyk mógł się rozwijać i prezentować swoje zdolności szerszej publice.
Porczyk potraktował naszą popkulturową rzeczywistość jak wielki hipermarket. Przeszedł się między różnymi regałami, różnymi działami i wybrał to, co mu się mogło przydać. I tak połączył piosenki Łony, Maanamu, Lady Pank z krążącymi po Internecie dowcipami, cytatami z filmów Almodovara, scenkami z filmów, opracowaniami naukowymi i stworzył niebanalne widowisko.
Przez całe przedstawienie umiejętnie wodzi widza za nos, raz go kokietuje, innym razem wydaje się całkowicie o nim zapominać. Prześlizguje się po jego emocjach, bawi jego własnymi przyzwyczajeniami, uwielbia się z nim droczyć. W jednej chwili wzbudza smutek, chwilę później straszy, by zaraz potem jakby nigdy nic rozśmieszyć wszystkich do łez. Nie wiadomo, czym za moment zaskoczy, w jaką postać się wcieli. Raz jest włamywaczem, później niewysokim dyktatorem sławiącym IV Rzeczpospolitą, a na końcu prostytutką zmysłowo wypluwającą fontannę wody niczym Demi Moore w "Striptizie".
Uprawia żonglerkę emocjami i konwencją. Nie daje się zamknąć w schematach, wszystkiemu nadaje swój niepowtarzalny rys. Każdy jego ruch, każda jego mina, każde słowo są idealnie dopracowane i mają za zadanie tylko jedno - dowieść jego kunsztu i rozbawić publiczność.
Niby wszystko już było. Wszystko wydawało się stetryczałe i nieświeże. Bartłomiejowi Porczykowi udało się w stare tchnąć nową jakość, połączyć, zmieszać, dodać swój talent i wyciągnąć prawdziwe, oryginalne show.

Marcin Szewczyk

wtorek, 3 listopada 2009

Wycieczka regionalna do Książa

W środę, 28 października odbyła się już druga w czasie naszej edukacji w LO wycieczka regionalna. Tym razem celem był zamek w Książu. Mimo wczesnej pory wyjazdu (6.41!), wszyscy zwarci, rześcy i gotowi dotarli punktualnie na dworzec PKP i ochoczo wyruszyliśmy w drogę wraz z opiekunami- wychowawczynią Panią Beatą Filarowską oraz z księdzem Grzegorzem Tabaką. Głównym zadaniem tej wycieczki było poznanie niezwykle ciekawych rejonów okolic Wałbrzycha, a także nakręcenie siedmiominutowego filmiku na Ligę Klas zawierającego szereg informacji na temat Książa. Zabawy przy tym było co nie miara. Nasi koledzy i koleżanki wykazali się niezwykłą kreatywnością w odegraniu danych im ról- między innymi księżniczki Daisy (Paulina Figol), Księcia Bolka (Czesław Domarecki), czy też przewodnika - przyjaciela (Barnaba Piłasiewicz). Kamerzysta i główny reżyser Michał Misiorek skrzętnie pilnował, by wszystko szło zgodnie ze scenariuszem. Po zwiedzeniu zamku, następnym etapem wyprawy było przejście malowniczym wąwozem . Mapa prowadząca do celu trafiła w ręce Damiana Kowalczyka, który chyba niezbyt uważał na lekcjach geografii, ponieważ wyszliśmy nieco oddalonym od przewidywanego wyjścia z wąwozu. Całe szczęście, udało nam się zdążyć na pociąg powrotny.